Geoblog.pl    casper    Podróże    Krótki odpoczynek od zimy: Jordania 2013    Witamy w Królestwie Jordani
Zwiń mapę
2013
03
lut

Witamy w Królestwie Jordani

 
Jordania
Jordania, Amman Airport
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3946 km
 
Więc jesteśmy w Jordanii. Zaczynamy pobyt od uzyskania wizy. Załatwiamy ją na miejscu i za jedyne 260 zł. za naszą trójkę dostajemy pozwolenie wejścia do Haszymidzkiego Królestwa Jordanii. Pomimo potwierdzenia przylotu nie mamy transferu. NA zewnątrz jest 5 C. Hala przylotów wygląda gorzej niż Dworzec Gł. PKP we Wrocławiu przed remontem.
Tradycyjnie nagabują nas taksówkarze. Technikę ignorowania mam opanowaną do perfekcji. Szukam możliwości transferu do Wadi Musa. Nie uśmiecha mi się jazda do Ammanu i poszukiwanie właściwego dworca. Koszt transferu wynosi 80 JOD. 1 JOD to 4,45zł. Ciut drogo. Z nudów zaglądam do pierwszej wypożyczalni i szok: koszt wynajmu auta to 25 JOD za dzień.z pełnym ubezpieczeniem 33 JOD. Jak łatwo policzyć koszt wynajmu na 7 dni to 231 JOD. Koszt wynajmu jest porównywalny z kosztami transferów. Wiadomo, że lokalne środki lokomocji są dużo tańsze jednak warunki przemieszczania są dużo gorsze. Po ok. 40’ ładujemy się do Citroena C3 i start do Wadi Musa.
Jest ok. 5 rano. Pomimo skomplikowanych objazdów (lotnisko jest w rozbudowie) udaje nam się wyjechać na autostradę. Jest bezpłatna i niezbyt równa. Ale jest ! Zaczyna świtać. Jedziemy. Nagle stwierdzam, że w Jordańskich wypożyczalniach samochodów nie ma pięknego zwyczaju wydawania samochodu z pełnym bakiem. Citroen jak to Citroen ma kosmiczną deskę rozdzielczą, która jest trudna do ogarnięcia dla osoby nie przyzwyczajonej do Citroena. Komputer przestał mi pokazywać przewidywany przebieg a paliwomierz pokazuje wartość trudną do zinterpretowania. Więc z duszą na ramieniu zaczynam szukać stacji benzynowej. Po drodze zatrzymuję się przy patrolu drogówki. Chłopaki śpią w terenówce. Udaje mi się uzyskać info, że za 5 km. będzie stacja. Benzyna w cenie 0,95 JOD za litr Przejechałem 10 i nic. W końcu, po 20 km jest. Tankujemy i jedziemy dalej. Po ok. 1h jazdy robimy krótką przerwę na kawę i coś do jedzenia. Zatrzymujemy się przy baraczku przydrożnym. Wchodzę sam, Marta zostaje z Młodym. Po chwili wracam z dwoma kubkami kawy tradycyjnej (tak deklarował sprzedawca), jest gęsta jak smoła. Dopiero po chwili zauważam, że jest z dodatkiem kardamonu. Co tu dużo gadać. Kawa jest pyszna a o 6 rano, po zarwanej nocce, każda kawa będzie wspaniała. Do jedzenia arabskie ciasteczka-dopiero teraz zaczynam rozumieć te opowieści o arabskich pysznościach. Jedno ciasteczko i człowiek najedzony. Albo przynajmniej nasycony.
Więc jedziemy dalej. Autostrada puszcza, do Aqaby pokazuje 290km. Po ok. 160 km pojawiają się drogowskazy do Petry. W końcu dojeżdżamy do Wadi Musa i zaraz po wjechaniu do miasta znajdujemy nasz hotel: Rocky Mountain Hotel. Hotel prowadzą Jenna i Atif. Jenna jest Nowozelandką. Atif Jordańczykiem. Hotel położony przy drodze, z okien ładny widok na miasto. Koszt noclegu to ok. 120zł/pokój za noc. Jedyny problem, to awaria którą usunięto tuż przed naszym przyjazdem. Niezła musiała być ulewa, skoro spora część hotelu została zalana. Dla nas oznacza to, że dostajemy wyziębiony pokój. Ogrzewanie pomieszczeń zapewnia pompa ciepła w klimatyzatorze, jednak zajmie mu to dużo czasu. Na szczęście są cieplutkie koce. Kładziemy się i odsypiamy podróż.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2013-03-22 10:03
Bardzo interesujący zapis podróży !
 
 
zwiedził 6% świata (12 państw)
Zasoby: 92 wpisy92 32 komentarze32 1120 zdjęć1120 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
13.01.2008 - 24.01.2008
 
 
09.01.2009 - 24.01.2009
 
 
28.01.2010 - 17.02.2010