Po krótkim relaksie w pokoju, jemy spóźnione śniadanie. Kuchnia jordańska jest smaczna a sposób podawania posiłku inny niż w Polsce. Tradycyjnie podstawa to jajka w różnej postaci, jako wypełniacz, to placek pszenny + pasty i warzywa.
Po śniadaniu start do Petry. Temperatura grubo pow. 20 C. Dojeżdżamy na parking. Ze zdziwieniem zauważam, że nikt nie chce mnie za niego skasować. Darmowy ! Z parkingu idziemy do Visit Center. W baraczku kupuję bilety do Petry. Ponieważ jest późno, coś ok. 14, od razu zakładam dwudniowy wstęp do Petry. Więc 2 x 55 JOD. Junior do 12 lat za darmo. Jordańczycy płącą za wstęp 2 JOD od osoby. Bilet jednodniowy kosztuje 50 JOD a 3 dniowy 60 JOD. Zaraz za bramą wejściową do parku opadają nas właściciele koni. Wszyscy proponują swoje usługi. Sami mówią, że usługa jest w cenie biletu, oni pracują tylko za napiwki. Naturalnie, droga do Wąwozu Siq, wg nich, jest bardzo długa. Podobno idzie się aż 2 h. Pytamy się Kacperka, czy chce jechać konno. Kacper stwierdza, że tak ale na Harnasiu. Niestety, Harnaś został daleko w Polsce. Więc jeśli nie ma Harnasia, to trudno, idziemy na piechotę. Słońce pali w plecy, po jakiś 200-300 metrach dochodzimy do początku Wąwozu Siq. Wchodzimy do Wąwozu. Jest długi i wąski, jednak nie przeszkadza to w jeżdżeniu dorożkami tam i z powrotem. Wąwóz wspaniały, skały niesamowite, natomiast skok temperatury szokujący. W ogółem to pogoda jest dziwna: stojąc twarzą do słońca a plecami w cieniu, z przodu będziemy się pocić a z tyłu marznąć. Cóż, zima na Bliskim Wschodzie jest może i ciepła ale nie zapominajmy, że Płw. Arabski to teren górzysto-pustynny więc różnice temperatur są duże. Dla przykładu podam, że termometr w samochodzie w drodze z Ammanu do Wadi Musa potrafił pokazać 0 C !.
W nocy w Wadi Musa temperatura spada spokojnie do okolic 0 C albo i niżej. Więc idziemy Wąwozem. Jak dociera słońce jest ciepło. Jak nie dociera to jest zimno. Widoki niesamowite.
Powoli dochodzimy do końca Wąwozu. Już widać Skarbiec. Po chwili widzimy go w słońcu i pełnej okazałości. Widok niesamowity. Idziemy dalej i w krótkim czasie dochodzimy do Amfiteatru. Nie da się tego opisać, to trzeba zobaczyć. Niestety, ubolewam, że nie potrafię oddać choć części widoku w fotografii. Słońce chyli się ku zachodowi, Małżonka melduje, że czuje się coraz gorzej więc zarządzamy odwrót z zamiarem powrotu nazajutrz. Niestety, okazało się, że w ramach wyjazdu narciarskiego, na którym byliśmy tuż przed wyjazdem do Jordanii baza wirusów została solidnie zaktualizowana. Marta na dzień następny nie wstała z łóżka. Na szczęście pokój był już ogrzany. Rano Młody i ja pobudka i …. co dalej ? Marta jest chora o wyjściu do Petry nie ma mowy. Biorę Juniora i idziemy do miasta. Po obiadku jedziemy się porozglądać. Widoki formacji skalnych są tak niesamowite, że zapominamy o Petrze. Po drodze odwiedzamy kilka Beduin Camp czyli obozowisk namiotowych dla turystów, o tej porze roku stoją puste. Po jakimś czasie docieramy do …… Małej Petry ! Mała Petra też jest położona w skalnym wąwozie, też posiada wyrzeźbione budowle w skale, może nie jest taka okazała ale 1. Jest !, 2. Nie ma żadnej opłaty za wstęp. Odległość od Wadi Musa to coś ok. 10-12 km a przeżycie niesamowite. Widoki po drodze też !!! Znowu słońce chyli się ku zachodowi co odczuwamy spadkiem temperatury. Wracamy z Kacprem do hotelu z postanowieniem powrotu nazajutrz. Na dzień następny Marta czuje się już na tyle dobrze, że wstaje z łóżka. Na szczęście Jenna i Atif bardzo nam pomagają, serwis mamy cały czas do pokoju.
Zgodnie z planami, odwiedzamy na dzień następny Małą Petre. Jedno mogę powiedzieć: WARTO. Dojazd nie jest skomplikowany, można dojechać taksówką z Wadi Musa. Po przejściu korytarza skalnego otwiera się spory wąwóz skalny w wyrzeźbionymi budowlami. Skały są w wielu miejscach mocno zerodowane jednak mimo to widać wiele z resztek świetności miasta.
Wizyta krótka bo i wąwóz nie jest zbyt długi. Na końcu dochodzimy do spiętrzenia skał. Widać, że ścieżka puszcza nadal. Przy wejściu znajduje się intrygująca tabliczka z napisem: „Najpiękniejszy widok na świecie”. Widok, nie powiem, piękny, ale czy najpiękniejszy ?? Bardzo trudno określić tylko jeden widok przedrostkiem NAJ !. Po krótkiej kontemplacji zaczynamy odwrót. Podczas całej wycieczki towarzyszył nam młody chłopak, ktoś w rodzaju przewodnika. Zakres wiedzy miał niezły, nie był jakoś specjalnie namolny i dosyć miło się z Nim rozmawiało. Już nie pamiętam napiwku jaki Mu wręczyłem ale nie wyglądał na niezadowolonego. Po odwiedzeniu Małej Petry odpalamy wrotkę i jedziemy do Aqaby. W planie miałem dwa dni w Wadi Rum ale ze względu na stan zdrowia Rodziny decyduję się na zjazd w bardziej stabilne temperaturowo rejony. Wyjeżdżamy z Wadi Musa i powoli kierujemy się w kierunku południowym. Droga wiedzie przez góry, po prawej stronie w oddali widać Izrael. Widoki gór i na pustynie Negev niesamowite.