Puerto Morelos.
Od ostatniego pobytu, sporo się tu zmieniło. Przede wszystkim droga. Piękna czteropasmówka wzdłuż wybrzeża. Dojeżdżamy do centrum, na szczęście PM „never sleep”, przez co jestem w stanie uzyskać informacje o położeniu Acamaya Reef. Musimy wrócić do głównej drogi i podjechać w kierunku Cancun, na wysokości Crococun Zoo skręcić w prawo i dojechać do plaży. Udaje się.
Acamaya Reef to malutki ośrodek wciśnięty pomiędzy dwa duże hotele. Przypuszczam, że 7 lat temu tych hoteli nie było jeszcze. Jest 3 nad ranem, dobijamy się do hotelu. Wreszcie ktoś nam otwiera i po krótkiej rozmowie dowiaduję się, że.... booking.com anulował moją rezerwację. Owszem, były na ten temat rozmowy ale pierwotnie chodziło tylko o skrócenie pobytu. A jak by się nie dało, to o anulowanie. No i rozmowa toczyła się ze dwa tygodnie przed przylotem. Więc przyjeżdżam, robię raban w nocy a... noclegu nie ma. Na szczęście Seniora jest wyrozumiała i przyjmuje nas na dwie noce. Koszt cabana z łazienką dla 4 osób to 150$ za dwie nocki. Zapomniała doliczyć za dwie osoby. Idziemy spać. Ja na krótko, bo obudziłem się o 6 a.m. i miałem „wolne”. Co do samych Cabanów, to widać niestety, że ząb czasu im doskwiera. Zaskakujący jest widok nieczynnego hotelu w sąsiedztwie. I równocześnie dwa dosyć duże hotele, które "osaczają" Acamaya Reef. Parę lat temu było tutaj pusto. Sam Acamaya Reef jest dosyć fajnym miejscem, z prywatną plażą, leżaczkami. Mają bar przy plaży, gdzie serwują dosyć dobre jedzenie, super salsa, rewelacyjne guacamole. Ogólnie polecam, acz w samym Puerto można znaleźć tańszy hotel, blisko plaży. Teraz jest niestety, sezon i sporo turystów Nie jest to, na szczęście Playa del Carmen ale i tak byłem zmęczony tłokiem. Coraz trudniej znaleźć prawdziwe meksykańskie jedzenie, wszystko jest pod Amerykanów i Kanadyjczyków. Ogólnie widać, że wchodzi obcy kapitał. Obawiam, się, że za parę lat, Puerto Morelos straci swój niesamowity urok.