San Cristobal powitało nas zimnem i deszczem. Cóż, góry ! Pierwsze zadanie, znaleźć nocleg. Powoli zaczynamy mantrę po hotelach. Na początek trafiamy na samym Zocalo hotel, 1200peso za dwójkę. Nie mają pokoi dla 4 osób. Obok, może 20-30 metrów od Zocalo trafiamy 4 gwiazdkowca. Posada Diego de Mazariegos . Piękne patio, cały hotel w kolonialnym stylu. W recepcji cennik. Pokój dwuosobowy zaczyna się od 1800 pesos. Dominika od razu wymięka, ja wolę się zapytać Pani za kontuarem. Okazuje się, że jest coś na osi. Pani pokazuje, że cena aktualnie wynosi 800 peso. dla naszej czwórki. Jeszcze tylko rzut okiem na pokój, piękne trzy łóżka matrymoniales, czysta łazienka. Widok z okna co prawda na dach sąsiedniego budynku ale nie przyjechaliśmy tu wyglądać przez okno. Więc wbijamy do hotelu i idziemy na miasto. Ogólnie, sytuacja ciut nieciekawa, bo na sąsiednim placu w namiotach koczują Indianie. Jakiś stały protest. Na dodatek pogoda coraz gorsza.